kwi 08 2018

Bezsensowne wypociny 19


Komentarze: 0

 Lodowe pustkowie

 

Wszędzie tylko ten cholerny śnieg , zaspy niby pagórki także że nie da się przejść oraz lód bardzo śliski oraz miejscami kruchy , straciliśmy już 8 ludzi , oni się tym nie przejęli , wciąż pamiętam jak ginęli w lodowatej toni ale nie próbowali i się ratować tonęli ze spokojem  

Teraz siedzę i patrzę w okno z bólami krzyża po wczorajszym transporcie skrzyń ,patrzę na śnieg te jego płatki

Wstawaj – to mój kolega Iwan

Poczekaj , za chwilę – odparłem

Ech znowu ta praca , koleje 9 godzin na mrozie lub w łagrach albo w fabryce ruskich gnatów ,przy prymitywnych maszynach i ich pisku śniącym się po nocach , nie chcą nawet kupić oliwy czy smaru , poza tym te maszyny się często psują , a potem żandarm się wcieka że jesteśmy za słabi , trzeba ogarniać podstawowe zasady i maszyny , kara jest jedna , do drewnianego słupa na cienik lodzie na golasa , tchórze nawet nikt go nie pilnuje , ale  wiedzą że tam jest siedlisko niedźwiedzi dlatego czasami się litując używają strzelby i rzucają miśkom ale to rzadko wąsacz ( Stalin) kazał im oszczędzać pukawki.

Ech jeszcze dwa miesiące temu ( Och czas gdybyś miał mordę tobyśmy inaczej pogadali) było normalnie , byłem wtedy na farmie u moich rodziców prosto z mniejszej wojny , ostatni raz ,tego dnia tam gdzie się wychowałem od niemowlaka , gdzie rzucaliśmy świńskim pęcherzem , piliśmy świeże mleko , gdzie pomagałem przy zwierzętach i w polu , tego dnia pojawili się tam wysłannicy piekieł z listem czyli „ofertą pracy”= albo łopata i dołek w lesie albo „Zapieprzaj do łagrów polska świnio” tak ja i Pawło jesteśmy Polkami ale urodziliśmy się w  Rosji , dla nich to nie ma znaczenia.

Gdy matka coś powiedzieć czy uprosić , ojciec poszedł po „Wielką Bertę” czyli dubeltówkę po dziadku , od jego dziadka , przeładował w korytarzu a w przejściu krzyknął „Idźcie do diabła” i strzelił , potem coś upadło , ojciec poprawił rozwalając obiekt na kawałki niczym melon.

Drugi coś krzyknął po rosyjsku i z okolicznych domów wypadło więcej szarych mundurów ze strzelbami , wraz z łupami , pierwszy wyjaśnił co zaszło a trzej z większej grupy rzucili się na mnie , jeden dostał w zęby , wypluł je , chyba do tej pory leżą pod domem.

Dwaj pozostali zaciągnęli mnie na wóz a pierwszy wskoczył do mojego domu , na przyczepie pełnej rzeczy spał jakiś typ , obudziłem go , ten popatrzył tępo, pociągnął z manierki , powiedział że miał więcej , w tym momencie zrozumiałem dlaczego dwójka żołnierzy była taka wesoła przy wsiadaniu do auta , które jechał krzywo , wyjaśnił że mają mu odjąć dwa miesiące , w co wątpiłem.

Okazało się że ten typ nazywa się Pawło i dopadli go w stolicy gdy chciał uciec z grupą ruchu oporu po wysadzeniu torów i odbiciu więźniów , nie udało się , złapali ich , tamtych powybijali a on dostał się do niewoli kładąc dwóch typów nożem który mu zabrali.

Był na wozie od trzech dni o kilku kromkach chleba , wódce i cebuli , trzy dni od wyjazdu z Warszawy, potem przełożyli nas do pociągu ze szczurami , pełnego smrodu , gdzie nie było zbytnio jedzenia , więc zabijaliśmy szczury i przypiekaliśmy zapalniczką pijąc mocz lub resztki wódki albo krew szczurów.

Zwykle na postojach można było pohandlować za dwa szczury i trzy butelki moczu i kału jako bomby śmierdzącej dostaliśmy trochę chleba , ziemniaków , herbaty i ogórków.

Po kilku dniach byliśmy na miejscu „pracy” , teraz chcemy zwiać ale jak , dobra na razie tyle , może zostały jakieś resztki z resztek ze śniadania,

2

Ruszyłem z mojego prymitywnego pokoju z pryczą i stolikiem oraz kartami , idę teraz z powrotem , do pracy , dzisiaj ale najpierw do prymitywnej stołówki.

No jestem z powrotem dzisiaj naszej ekipie ( Mi i Pawło) trafiło się odśnieżanie oraz kucie magazynu i drogi , dosyć ciężka ale znacznie lżejsza niż pozostałe, teraz idę spać.

Następnego dnia podczas kucia magazynu w ldowej pokrywie natrafiliśmy na kółko zębate z nieznanego tworzywa ,nie mamy możliwości zbadania go, ale mamy dużo zielonej brei.

Musimy tylko jeszcze przekonać żołnierzy aby przydzielili nam ten sam rewir ,ok udało się pomimo że inna ekipa dostała rozkaz kucia a my pójścia do fabryki nasza breja  się przydała ,oj nie prędko wrócą z wychodka , niszczenie poszło szybko ale to coś na dole!

Dobra spokojnie

Spróbuję to opisać , gdy przyszliśmy na tamto miejsce ucieszyliśmy się na widok kilku dynamitów ,które ekipa zostawiła ,więc praca szła nam szybko a czasu było dużo.

Po dwóch wybuchach i kilku poprawkach kilofami wykuliśmy dosyć spore przejście ,zeszliśmy głębiej gdzie okazało się że jest pusta przestrzeń i korytarz z dziwnymi zdobieniami ,którym doszliśmy do dużego pomieszczenia lub hali w której zewnętrznych ścianach znajdowały się ciała skośnookich szarych istot z dużymi głowami a na środku duży szary dysk oraz kilka niebieskich kryształów , Pawło podszedł do jednego z nich , mówiłem żeby tego nie robił ,dotknął go i uderzył o ścianę gdzie powstały pęknięcia.

Potem na cienkich nogach wyszliśmy z stamtąd na powierzchnię potem do domu , tam Pawło padł na ziemię charcząc.

Teraz codziennie przy nim siedzę , chodziarz jest z nim coraz gorzej , jest słaby i skarży się na swędzenie , minął tydzień niestety nie przeżył  , schudł , stał się szary , głowa mu urosła a oczy skrzywiły

 

 

 

 

 

pisarz1111 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz