kwi 08 2018

Bezsensowne wypociny 32


Komentarze: 0

 Twarz

To miał być zwyczajny dzień w szkole ,tylko przyjść i wyjść potem zrobić zadania ,zrobić kilka grafik w tym nowym edytorze ściągniętym kilka dni temu a jeszcze nieużywanym od przez natłok zadań , tak miało być a wyszło jak……. zawsze.

Wstałem spóźniony o pięć minut licząc że ktoś mnie podwiezie ale … przecież praca jest najważniejsza od rana do nocy , relaks tylko w weekendy a i to rzadko szczególnie że tata lekarz podobno w weekendy ma dużo papierkowej roboty , jakieś faksy , rozliczenia , kwity i inne , ok rozumiem to ale jak to wytrzymać , siedem godzin na tyłku w banku , powrót późno wieczorem , z baru po pracy , po relaksie , serio praca w banku jest tak stresująca że po jego powrocie zawsze no prawie zawsze trzeba zamawiać nowy alkomat , mimo to że chodziarz mama jest w domu ale i ona jest zajęta , jak nie szyje sukni czy bluz , podkoszulków czy innych ciuchów przy czym spędza  około pięć godzin ale za to po kilku dniach są z tego niezłe zyski od bogatych klientów , potem zajmuje się swoją pasją czyli oglądaniem hiszpańskich czy angielskich programów kulinarnych tworząc niezwykłe dania zresztą bardzo smaczne , kończy zazwyczaj koło siódmej wieczorem robiąc kolację , a w dni wolne czyli soboty i niedzielę tylko szyje , oglądając telewizję

Po wstaniu z łóżka i ubraniu się , spakowaniu książek oraz szkicownika wraz z zestawem ołówków wszedłem do kuchni myśląc że znajdę tam śniadanie do szkoły , nie było go tam gdzie zawsze czyli na dolnej półce w lodówce , była tylko kartka abym sobie coś kupił , tak tylko wszystkie moje kieszonkowe przetraciłem na książkę o szkicach artystycznych i abstrakcyjnych.

Nawet nie chciało mi się zaglądać do portfela ,więc od razu ruszyłem na przedpokój zakładając ciepłe ciuchy i wychodząc ,na autobus i tak się spóźniłem więc czekało mnie piętnaście minut drogi wśród kurzu i miejskich spalin.

Zmęczony wtoczyłem się to szatni gdzie posiedziałem chwilę na ławce oddychając ciężko , potem wkopałem buty pod ławkę a kurtkę powiesiłem na wieszaku , udając się w stronę tablicy zastępstw gdzie okazało się że mamy zastępstwo za matematykę podobno jest jakiś nowy w szkole.

Okazało się to prawdą , gdy tylko weszliśmy do Sali jak zwykle na skazanie z przekonaniem że za chwilę zostanie odczytany wyrok czyli oceny z kartkówki nauczyciela w szkole nie było , była tylko jego teczka z której wystawała jeszcze jakby inna teczka ale przeźroczysta z jakby materacem wewnątrz.

Nauczyciel spóźniony dziesięć minut a my tylko czekaliśmy na karę „Wyciągamy karteczki” , dwa słowa od których momentalnie dostajesz palpitacji serca jakbyś wsadził palec do kontaktu , lub była druga opcja czyli całogodzinne przesłuchanie jak w sądzie , tylko bez adwokata no i przy tablicy prawie zawsze udowadniające że podejrzany jest winny co kończy się albo minusem albo tylko słowami „Poucz się” ta wtedy jest to samo uczucie jak załatwianie potrzeby przy pełnym pęcherzu po całym dniu trzymania , kto miał taką sytuację ten wie należy dodać że w tym przypadku że jest to tak jakbyś załatwiał się ze stumetrowej skały.

Nauczyciel odwrócił się do nas miał dziwną lekko brązową twarz jakby opaloną choć nie za bardzo , jego prawe oko było mniejsze od lewego a włosy zaczesane w lewą stronę jakby miały coś ukryć , po kilku kolejnych minutach lekcji w Sali dał się wyczuć wyraźniej zapach jajek który uważaliśmy za czyjeś gazy lub perfumy , pod koniec lekcji nauczyciel wyszedł jakby nerwowo z klasy , na co kilku naszych kolegów ruszyli do teczki nauczyciela nagle wyciągając białą kartkę , przeczytali że jest to jakiś dokument z Instytutu Chemicznego , dużo tekstu było przekreślone czarnym pisakiem , nagle szybko powróciliśmy na miejsca ponieważ nauczyciel wracał do Sali , tamci szybko wsadzili zawartość a nauczyciel wziął ową teczkę wybiegając z nią z klasy jak podczas ataku rozwolnienia i to konkretnego , przesiedzieliśmy w Sali dziesięć minut aż w końcu musiałem pójść do toalety , przemykając się jak żołnierz podczas dotarcia do obozu wroga , wpadłem do toalety i zamknąłem się w jednej z kabin puszczając sygnał gazowy i zawartość , nagle czując ostry zapach tych zgniłych jaj dochodzący od strony umywalek.

Zakradłem się tam pomału , i znalazłem coś ciekawego czyli naszego nauczyciela matematyki który mówił coś dlaczego był tam w tym miejscu , dlaczego ? , nagle zrobił coś obrzydliwego czyli ściągnął sobie skórę z twarzy ukazując rozległe poparzenia , prawie wypalone oczy i czaszkę , myślałem że zaraz padnie martwy ale on jakby nigdy nic wyciągnął tajemniczy materac z teczki który okazał się świeżą skórą , którą nałożył sobie niczym maseczkę na twarz , wygładził i obejrzał się w lustrze , potem wyjął dokument zdrapując czarny pisak paznokciami, następnie zaczął czytać , z czego mało z tego zrozumiałem ponieważ byłem bliski omdlenia lub wymiotów , ale zrozumiałem że coś o Obiekcie i eksperymencie przeszczepu  , oraz to że ta kwestia czytana była kilka razy i przerwana zdaniem „Jestem Aron Nie Obiekt X nie jestem i nie będę jednym z tamtych „ potem zaczął płakać zaropiałymi łzami , a po kilku minutach wychodząc i gładząc skórę na twarzy , potem zemdlałem budząc się w karetce……..

pisarz1111 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz