Komentarze: 0
Gorące zimno
Ta opowieść wyjaśnia dlaczego nie chodzę do sauny, miejsca gdzie poza toaletą mogłem się skupić oraz odpocząć wśród ciepła i dymu.
Ale teraz się to zmieniło, wtedy kiedy pożałowałem wejścia do nowej sauny w godzinach wieczornych, po kilku dniach pracyw zakładzie samochodowym, czyli wymianie silnika, zmiany opon z zimowych na letnie, całkowitego przeglądu, łącznie z chłodnicą, skrzynią biegów lepiącą się od czegoś brązowego , schowków oraz foteli pod którymi znajdowały się dosyć niecodzienne rzeczy, myciu kilku sportowych aut (np. Subaru ze spojlerem, BMW z najnowszym silnikiem eksperymentalnej wersji wyścigowej) a nawet przeglądu bagażników, wypełniania biurokracji oraz przeglądu maszyn w myjni od szczotek, natrysków, ścierek, wyrzutni mydła o wątpliwym składzie oraz innych rzeczy. Bez obiadu którego zapomniałem wziąć, a który był dużo lepszy od dań z dodatkiem smaru czy oleju silnikowego jako żartu kolegów. Tylko, że te breje były wyjątkowo darmowe, bo stary cham oszczędzał na kosztach i kazał płacić za wszystko co nie pochodzi z zakładu oraz za naprawy i mycie aut pracowników.
Teraz właśnie wysiadłem z zatłoczonego autobusu, po kontroli biletów i z ochotą wszedłem przez obrotowe, połyskujące drzwi do poczekalni z szafkami na buty, miękkimi pufami oraz automatem i tv z tylko i wyłącznie kanałami sportowymi wiszącym na ścianie oraz lustrem i korytarzem prowadzącym do restauracji włoskiej, chińskiej, koreańskiej i greckiej, SPA z masażami, olejkami i wirówkami czy nawet akupunkturą na kilkanaście sposobów oraz widowni z której widać było wszystkie baseny czyli brodzik oraz pięć torów oraz dwa baseny z bąbelkami, kilka masaży wodnych, czyli bicze w brodziku oraz prysznice kilku rodzajów. Kupiłem bilet tylko na saunę i bicze, dostałem numerek i ruszyłem do szafki 665, otwarłem ją, przebrałem się i kierując się pod prysznice, które dziwnie szumiały, otwarłem przezroczyste drzwi i zszedłem po zielonych schodach do mini basenu na dole, w którym myło się nogi. Zimna woda mnie otrzeźwiła i przywiała z magicznej krainy.
Ruszyłem lewą stroną koło tandetnych plastikowych leżaków oraz większych krzeseł z małych szkiełek oraz maszyn z chwytakami w niewiadomym celu, potem obok dużego zegara na metalowej stopie z czerwonymi cyframi wskazującymi temperaturę i ciśnienie powietrza i toksyczność wody w basenach. Koło brodzika i dwóch nieczynnych zjeżdżalni wodnych skierowałem się do korytarza z sauną, na której widniała tabliczka „Nieczynne”. Już chciałem pójść dalej, gdy zauważyłem jakby zawieszoną w przestrzeni kulę światła. Chwyciłem ją, ale ona znikła i pojawiła się kilkanaście metrów dalej, jakby wyśmiewając się ze mnie. Po kilku kolejnych żartach, kiedy byłem już solidnie wykurzony, zauważyłem że jestem przy zamkniętej (nie wiadomo od jak dawna) sauny w stylu nordyckim, z rzeźbionymi drzwiami, piecem z kamieni, małym źródełkiem na ścianie i dużą, drewnianą chochlą do polewania wodą pieca, co powodowało wybuchy kłębów pary, przyjemnej i ciepłej, choć jak się przesadziło to i duszącej.
Kierowany dziwną siłą wszedłem do pomieszczenia pełen zachwytu i radości i zająłem miejsce na ławce. Zapaliła się mała lampka na górze, a ja dołożyłem do pieca aby się ogrzać, potem znowu, ponieważ po chwili zamiast ciepła poczułem chłód. Co ciekawe, za drugim razem chłód był bardziej przenikliwy, a za trzecim wydawało mi się, że w oparach mgły widzę jakiś cień, co później niestety okazało prawdą.
Za piątą próbą chyba widziałem twarz, potem ręce i resztę ciała które zniknęły wraz z kłębami pary, ustępując chłodowi oraz lekkiemu szronowi, co wydało mi się jeszcze bardziej dziwne. Po następnej próbie przeżyłem szok (ale nie termiczny). Po opadnięciu pary i pojawieniu się dużej ilości szronu oraz zamarznięciu wody i pojawieniu się sopli lodu zwisających z sufitu, zobaczyłem eteryczne postaci, dawnych pracowników basenu: jednego ochroniarza z plakietką, latarką i pojemnikiem z gazem pieprzowym, sprzątacza z mopem oraz kasjera z pilikiem pieniędzy.
Uciekłem w popłochu i jedyne co pamiętam przed wybiegnięciem z budynku na dwór w samych kąpielówkach, to widok szczypiec maszyny stojącej koło leżaków i foteli rozrywających postać ochroniarza na kłęby pary, pozostawiające chłód i kryształki szronu na posadzce.