Komentarze: 0
Ogród
W krainie tysiąca ogrodów gdzie słońce wiecznie świeci niosąc światło i ciepło zwierzętom w tym rzadkim ekosystemie dużym ptakom o barwach opalizujących w jasnym świetle które je ogrzewa ,ćwierkają zadowolone pośród krzaków aromatycznych owoców i drzew bananowych , jabłkowych o dużych owocach , pomarańczowych , gruszkowych i innych.
Przechadzają się dumnie i majestatycznie po ogrodzie wśród jaszczurek siedzących na kamieniach błyszczących od małych kryształów , dużych legwanów śpiących i pięknych , małych żab patrzących łakomie na owady latające wokół kwiatów roztaczających cudowne zapachy lub brzęczących miarowo.
Jednak największą atrakcją są posągi z marmuru w różnych częściach ogrodu , przedstawiające bitwy i armie zastygłe w bezruchu ,wojowników z uniesionymi mieczami lub broniącymi się tarczami , jeźdźców rydwanów wraz z końmi , łuczników gotowych do strzału czy strzały zastygłe w powietrzu lub głowy wiszące w powietrzu , świeżo ścięte z grymasem bólu i agonii , czy nawet zastygłą krew , wielkiego olbrzyma który miał coś roztrzaskać maczugą z otwartą paszczą i wielką maczugą , zastygłego i bezbronnego.
Zwykłych obywateli zastygniętych w podziwie czy strachu lub zwątpieniu , na balkonie jednego z domów o złotym dachu , diamentowych szybach i wnętrzu niczym w pałacu Bogów Olimpijskich , tam stoi pomnik podróżnika patrzący w dal na ogród i słońce.
Ogród od pewnego czasu nie miał gości , zmarniał i osamotniał , nie to co w czasach świetności kiedy to tętnił życiem pośród uczt i pijatyk nawet niektórych kilku miesięcznych aż do owej feralnej nocy , kiedy pijany tłum wybił wszystkie zwierzęta w ogrodzie , potem rzucając się na siebie , mordując słabych i niedołężnych , kobiety i dzieci , starców.
Teraz tętni tu smutek główny mieszkaniec tego miejsca ale po przejściu piekielnych otchłani pełnych bluźnierstw , kręgów piekła , mrocznego lasu bez światła gdzie żyją koszmary żywiące się smutkiem i bólem maluczkich oraz bestie z poza czasu zjadające dusze, niebiańskie tunele powietrzne czy podziemne zamki ludzi robaków nie mogłem zawrócić , nie teraz , nie mogłem , teraz kiedy stoję przed bramą z onyksu skrzącą się w słońcu , otworzyłem drzwi kluczem ze złota wysadzanego szmaragdami, i wszedłem zaciągając się niczym uliczny ćpun zapachem kwiatów w ekstazie zwiedzając ogród bawiąc się z małymi kotkami , potem zmęczony kładąc się pod krzakiem czegoś niecodziennego gdy nagle usłyszałem dziwny szelest , wstałem nieprzytomnie i rozejrzałem się kiedy nagle z zarośli wyskoczył człowiek , spojrzał na mnie , syknął a potem zamachnął się jaszczurzą łapą , ja zerwałem się i zacząłem uciekać przed siebie , biegłem szaleńczo gdy nagle dobiłem do jednego z posągów ,który upadł i rozpadł się , spojrzałem na jego resztki , kopnąłem je i odskoczyłem przestraszony , pod warstwą marmuru była ludzka kość , to było prawdziwe , nie było dziełem bogów czy architektów ale samej otchłani.
To coś wypadło z chaszczy , zrobiłem unik kierując się do jednego z domów , nie miałem czasu na podziwianie wnętrza , wbiegłem na balkon i zamknąłem drzwi ale one i tak runęły zamieniając się w kamienne szczątki pod wpływem chłodnego oddechu istoty.
To tyle, mój dziennik leży na ziemi, koniec historii.
Teraz widzisz dom z balkonem i posągiem odkrywcy w promieniach zachodzącego słońca zapowiadającego koniec trzytysięcznego dnia.