Komentarze: 0
Depozyt
Poproszę klucz do skrytki numer siedem – odparłem wtedy , patrzyłem uważnie na kolesia za szybą , teraz też patrzę m tylko że przez kilka prętów , czuję ten dziwny zapach i widząc to coś , ma kilka owadzich łap , dziwną płaską głowę z żwaczkami , coś piszczy ,zaraz pewnie mnie zje , widzę jak zżera czyjąś rękę mrucząc , wiem że to tylko moja wina , nie musiałem dotykać tego klucza , mogłem go spalić , te dziwne zdobienia , czarne i nieregularne , choć bardzo precyzyjne bardzo wiekowe ,jakby dymią a sam klucz , był raz szorstki a raz gładki ,nie rzucał cienia , natomiast dymił pod światłem , dołączona była też jakaś notka , była po angielsku , rosyjsku i francusku , nie było o polsku ,tekst głosił że jest to klucz – narzędzie , potężna broń niebezpieczna ale potrzebna , pozwalająca zgłębiać wiedzę , wyczytałem także że klucz zrobiony był w Egipcie obstawiałem że to od mojego przyjaciela archeologa , tak chyba to było od niego , pewnie sam nie wiedział o jego sile , i mocy.
Pisało także że to rytualny klucz używany podobno do zdobywania wiedzy , podobno to on Objawiał Wiedzę – co tylko przyśpieszyło moją niedokończoną decyzję o podróży do Egiptu.
Widniało też klika obrazków : jeden przedstawiał człowieka w potarganych szatach z drewnianą laską a na niej zatkniętym kluczem , za nim kłębiło się stado owadów po których w tle zostało tylko stratowane obgryzione pole , pod nogami postaci pełzały dwie kobry z jadem cieknącym z zębów , na kolejnym obrazku pokazany był król trzymający klucz w ręku w otoczeniu kilku skupionych w modlitwie zakonników , stali przed czarną dziurą z której wychodziły jakieś macki czy kreski , na kolejnym ukazany był warsztat jakiegoś naukowca czy wynalazcy , na jego biurku leżała kartka papieru z rysunkiem człowieka z czterema rękami oraz bardzo dokładnym opisem anatomicznym wraz ze szkicami.
Na ostatnim narysowana była mapa nieba , oprócz naszej galaktyki ukazany był jasny chyba gwieździsty szlak prowadzący przez czarną pustkę do kilku dziur : zielonej , niebieskiej , fioletowej oraz granatowej , był też podpis w jakimś dziwnym języku , chyba łacinie ale nie jestem pewien.
Wróciłem do domu , położyłem się spać , śniąc że odwiedzam każdą z tych dziur i więcej mijając miasta robotów , owadów o wielkiej inteligencji , nowej ludzkiej rasie podobnych do tych jak na rysunku w warsztacie , były latające na fioletowych chmurach czy falach miasta z krzyżówką ludzi ptaków którzy rozprawiali na różne tematy , grali na lutniach czy innych złotych instrumentach , czytali coś z pergaminowych zwojów ,lub ślęczeli nad dziwnymi jeszcze nieskończonymi maszynami zapewne o wielkiej mocy , obudziłem się na podłodze , wstałem widząc za oknem tylko ciemność i jakieś światła oraz latające kamienie oraz złom ,byłem sam tylko czerwona świetlówka raziła mnie w oczy , nie było nawet żadnego pulpitu czy kierownicy , to coś leciało samo , w kiszeni , która była cała osmolona prawie przepalona na wylot znalazłem klucz , prawie stopiony , przypominał bezkształtną masę , jednak coś si ę zmieniło , klucz był zimny a na kartce która jakimś cudem była cała widniało więcej różnokolorowych kół każde z innym podpisem oraz szkicem w środku – w każdym było coś innego ., nawet po szkicach widoczne były rzeczy które wykraczały poza ludzkie pojmowanie.
Teraz cały czas obserwuję tego stwora , kończy jeść teraz czaszkę ,miażdży czy raczej rozpuszcza czaszkę , teraz się oblizuje , bierze kartkę i czyta , zaraz idzie tu , otwiera klatkę tą resztką klucza , stopił całą klatkę , wyją mnie i zaczyna mi się przyglądać.
Wsadził mnie gdzieś do słoika , widzę że jest ich więcej w niektórych są już same kości a w innych marynowane tkanki czy inne trofea.
Minął tydzień – wypiłem już połowę roztworu , chyba zwymiotuję , ale nie już za późno , znów mnie wziął i znów mi się przygląda , teraz mnie połknął – spadam już czuję ten kwas w jego żołądku , to koniec……………